Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kask. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kask. Pokaż wszystkie posty

Wielki tenis - czyli jak się porozumieć, żeby się zrozumieć

Nieporozumienia i przejęzyczenia od zawsze się zdarzają. Raz większe raz mniejsze, ale jednak - "chciałem powiedzieć do żony podaj mi sól, a się przejęzyczyłem i powiedziałem zmarnowałaś mi życie cholero". Najgorzej jest jak w pędzie nie możesz dokładnie przekazać co masz na myśli, albo co Ci się chce, albo co się już zdarzało, bo nie zdążyło się w porę. Chciałoby się jasno i zrozumiale przekazać "STÓJ SIKU!" i właśnie przy wykrzykiwaniu STÓJ SI.... muszę kamikaze zapragnęło połechtać Cię w migdałki i wyszło ST...CHrrrrRRRr...ehe i przy najbliższym uskoku wszystko poszło w spodnie....

Rozważania o Gwiazdce

Sezon się skończył... Gwiazda garażuje w towarzystwie Suzuki, Harley'ów i czeka na kolejne trasy. A my żyjemy swoim życiem upychając w przerwy weekendowe różne dziwne rzeczy, których nie zrobiliśmy w czasie motosezonu, odrabiamy zaległości, remontujemy, piszemy listy, planujemy trasy, odwiedzamy znajomych i takie tam różności, których nie da się zrobić gdy tyłek przyrośnięty do siodła ;) Oczywiście w czasie wolnym pojawiają się miliony myśli, pomysłów co by tu jeszcze wykombinować.

Rozważania babskie

Kiedy wracam do pracy podniecona jeszcze weekendowymi agrafkami, a adrenalina wylewa się uszami, zdaje relacje z trasy przy porannej kawie wymieniając się z babami przemyśleniami. Każda z nas ma innym sposób spędzania czasu, priorytety, hobby. Jak mój sposób weekendowy zmienił się z wędrówek, rowerów, kajaków na motocykl pojawiały się pytania co i jak to wygląda. Najwięcej pytań mam o pakowanie na wyjazdy i makeupy :) Ot takie tam babskie pytania. Ale chętnie im wyjaśniam jak to u mnie wygląda.

Rozważania o motylkach i pszczółkach


Dzięki uprzejmości Krystiana Prusika z Instytutu Nauki o Materiałach
Kiedy słyszymy, że trzeba porozmawiać o motylkach i pszczółkach z reguły lico nam się rumieni i czujemy przyjemny dreszcz na plecach.  Mogę powiedzieć, że przy tych motylkach i pszczółkach czuje się dreszcze, ale z innego niestety powodu...
W Rozważaniu o kasku wspominałam już o latających kamikaze /na zdjęciu pyszczydło pszczoły powiększone pod mikroskopem elektronowym zaledwie 25x - a jednak potwór/. Chyba trzeba ten temat pociągnąć troszkę bardziej, bo te latające potwory mogą nieźle narozrabiać w czasie podróży. Niby to małe, koślawe, wielonożne, a ma w sobie to coś co powoduje krzyk wśród płci pięknej, nie wiem czemu ale tak jest. Przyznaje się bez bicia, że na widok sześciu nóg dostaję potocznie nazywanej histerii.

Rozważania o ciuchach

Człowiek rodzi się nagi, ale jako taki raczej przez życie nie idzie. Już w szpitalu troskliwa pielęgniarka opatula go ciasno w kokonik potocznie nazywany becikiem. Potem rośniemy i mamusie wydają fortunę na ciuszki dla maluszka żeby bobasek ślicznie wyglądał, wzbudzał zachwyt społeczeństwa i zbierał "lajki". I co z tego, że większość założy raz jeśli w ogóle. No ale mamusi się nie odmawia i trzeba ścierpieć różowe rajstopki, sukienusie bo to śliczny blondasek z warkoczykami, białe buciki i jakieś kolorowe gumeczki na tych mysich ogonkach.

Rozważania o kasku



Kask... Podstawowa rzecz do jazdy. Jak już pisałam wcześniej okres buntu mam za sobą i potrafię już lepiej przewidywać co może się stać. Nie żebym zaraz jakąś szamanką była, ale wiek robi swoje i umiejętność przewidywania "...co się stanie jeśli..." mam już dobrze rozwiniętą. Decyzja o zakupie kasku nie była pochopna i podjęta na prędce. Posiadając tak wspaniałe narzędzie jakim jest internet człowiek zatopił się na kilka wieczorów oglądając i studiując dostępne na rynku ochrony na czaszkę. Kaski są różne, różniste, kolorowe, błyszczące, matowe, maziaste, szare, bure nijakie, szczękowe, otwarte, crossowe, integralne i tak można wymieniać i wymieniać segregując je jak nam się tylko podoba :)


Nasz wybór padł na kaski NOLAN N104 EVO, oczywiście czarny. Wstępnie miał być matowy, ale nam odradzono i chyba dobrze. Ten Nolan ma szeroki wizjer, dobrą wentylację, jest cichy i łatwy w obsłudze. Na razie brakuje nam interkomu, ale niebawem się pojawi. Na razie rozmawiamy z podniesionymi maskami i jakoś się dogadujemy. Ma 1,6kg ale nie czuje się tej masy na głowie.

Jeśli uwielbiasz mieć zawsze i wszędzie nienagannie wyprasowaną fryzurę wiedz, że motocykl nie jest dla Ciebie. Po 200km w kasku nie wyglądasz jak na teledyskach trzepiąc głową na prawo i lewo układając wciąż nienagannie uprasowaną fryzurę. Niestety NIEREALNE! 

Wobec tego jeśli masz długie włosy polecam je związać w kitę lub warkocza i schować pod kurtkę. Zaoszczędzi Ci to długotrwałego szarpania kołtunów i większości wyrwania włosów. Mimo 60-80km/h wiatr szarpie wystające kosmyki i robi z nimi co mu się tylko podoba. Dlatego taż ważne jest mieć czesadło w kufrze lub swoim plecaczku. 
Kask jest mocno powiązany ze złośliwościami rzeczy martwych. Za każdym razem jak zamykam przyłbice natychmiast zaczyna swędzieć prawa dziurka w nosie, lewe oko, cały nos, nieujarzmiony włos podrażnia wszystkie komórki twarzy, zaplątana rzęsa itd. itp. Nie wiem jak to się dzieje, ale się dzieje. Otwierasz kask, rozdrapujesz nos, jest ok, zamykasz kask i..... zaś swędzi, drapie, gryzie, drażni...

Jest jeszcze kwestia motyli, much, pszczół, os, komarów i innych latających paskudztw. Krążyło kiedyś powiedzenie po czym poznać wesołego motocyklistę - poznasz go po ilości komarów na zębach. Coś w tym jest :) Jadąc zawsze mam spuszczoną blendę, żeby chronić oczy. Raz jeden oberwałam osą – kamikadze, która spotkała się z moją brodą. Bolało... Nawet mały siniak się pojawił. Ryzyko niestety wpisane w zabawę.

Jeśli w czasie jazdy zobaczysz krew przed oczami, ale nic Cię nie boli, krajobraz dalej jednostajnie przesuwa się po prawej i lewej nie panikuj od razu. To zapewne świeżo nażarty komar popełnił samobójstwo na Twoim kasku. Takich samobójców będziesz miał w czasie drogi więcej.

Ważne jest żeby po podróży wyczyścić cmentarzysko z kasku, wypolerować szybki i schować do następnej drogi.
 

Pierwsze koty za płoty....



Stało się... Hasło nigdy nie mów nigdy znowu pokazało swoją trafność. A może po prostu życie udowodniło, po raz kolejny, że i tak zrobi z Tobą co będzie chciało i udowodni Ci swoją wyższość nad samym Tobą. Od hohoho i jeszcze dawniej zarzekałam się, że żadnych motocykli nigdy w życiuuuuuu, nie ma opcji, że ja i motocykl, że jakieś jazdy nie, nie, nie i raz jeszcze NIE! Trzeba zaznaczyć, że o motocykle obijałam się na każdym kroku, bo mój Brat od 15 roku życia kręcił się na dwóch kółkach po okolicy. Nie było zmiłuj i nie przekonał mnie ani na choppera, ani na ścigacza, ani nawet na Harley’a, którego plakat wisiał u mnie na ścianie za lat młodzieńczych. Obok tak, na zdecydowane nie. Proszenie, namawianie nie przynosiło efektów. Nie wiem na ile w tym całym „nie” rolę odegrały opowieści zza grobów o ginących motocyklistach, które słyszałam już od dziecka. Uchowałam się przez 41 lat bez konieczności wożenia tyłka na dwóch kółkach z warczącym między nogami silnikiem. Do czasu...


W maju tego roku zostałam Plecaczkiem.... Mój Mężczyzna nabył drogą kupna DragStara. Zakup poprzedzony był zakupem "wiewióra" do kluczyków /rok wcześniej na jakimś zakopiańskim straganie/, długotrwałymi rozmowami ukwieconymi opowieściami o wietrze we włosach, skórzanych kurtkach z frędzelkami /większość Plecaczków żeńskich lubi frędzelki;)/, mknięciem przez pola ku zachodzącemu słońcu na horyzoncie... A że mój Kierownik jest dużym chłopcem i sam sobie buciki wiąże zdecydował o zakupie. Przyznam, że jest śliczna :)

Przygotowania... to brzmi dumnie :) Okres buntu, lansu i „na złość mamie odmrożę sobie uszy” mam za sobą. Z wiekiem człowiek zrozumiał, że noszenie czapki przy -30 nie przynosi spodziewanego efektu „ochów” i „achów” a raczej zapalenie zatok na starość. Będąc już osobą po przejściach okresu młodzieńczego drwiącego z porad mamusi postanowiłam, że tym razem nie będzie fisiowania z nerkami na wierzchu, odkrytą głową i krótkimi spódniczkami. Jak mawia mój znajomy „Jeśli chcesz jeździć na motocyklu nie wystarczy, że masz benzynę w żyłach trzeba mieć jeszcze olej w głowie”. I tym sposobem zaopatrzyliśmy się w kaski zamknięte, kurtki skórzane z ochraniaczami, spodnie jeansowe wzmacniane kevlarem, spodnie skórzane, buty i oczywiście rękawiczki :) Tak wiem upał 30 stopni a oni w skórach, pewnie upoceni będą jakby z basenu wyszli. Nic bardziej mylnego :) Jeśli jedziesz w otwartej przestrzeni z 60-80km/h 30 stopni nie czujesz w ogóle, a najchętniej włożyłbyś jeszcze kalesonki, bo po łydkach czasem wieje ;)

Tak więc jesteśmy gotowi do pierwszej trasy....