Rozważania o motylkach i pszczółkach


Dzięki uprzejmości Krystiana Prusika z Instytutu Nauki o Materiałach
Kiedy słyszymy, że trzeba porozmawiać o motylkach i pszczółkach z reguły lico nam się rumieni i czujemy przyjemny dreszcz na plecach.  Mogę powiedzieć, że przy tych motylkach i pszczółkach czuje się dreszcze, ale z innego niestety powodu...
W Rozważaniu o kasku wspominałam już o latających kamikaze /na zdjęciu pyszczydło pszczoły powiększone pod mikroskopem elektronowym zaledwie 25x - a jednak potwór/. Chyba trzeba ten temat pociągnąć troszkę bardziej, bo te latające potwory mogą nieźle narozrabiać w czasie podróży. Niby to małe, koślawe, wielonożne, a ma w sobie to coś co powoduje krzyk wśród płci pięknej, nie wiem czemu ale tak jest. Przyznaje się bez bicia, że na widok sześciu nóg dostaję potocznie nazywanej histerii.
O ile w zamknięty kask może sobie uderzać cała chmara wszelkiego rodzaju much to taka styczność bezpośrednia, w której to my jesteśmy wygrani, a krew ścieka strumieniami /dotyczy głównie nażartych komarów/. Co jeśli przyłbica otwarta? I do tego jeszcze okularów nie masz? A co jak będzie rój? A wycieraczek brak. W sumie nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki raz nie trafiłam na osę, raz na komara, raz na szerszenia, raz na motylka. Przy tym ostatnim chociaż ładny miałam ślad na policzku, którego nawet najlepsza wizażystka by mi pozazdrościła, szkoda tylko motylka.
Gorzej miała się sprawa z szerszeniem... Jechaliśmy sobie
Fot: Asia Maszybrocka
w stronę Bielsko-Białej gdy nagle poczułam smyranie w lewą rękę. Hmmm... raczej nie pieszczoty, bo Kierownik ma ręce zajęte. Więc co i dlaczego? Smyranie się nasilało. Próbowałam wytrzepać z rękawa to coś, ale im ja bardziej chciałam wytrzepać tym to coś bardziej właziło dalej i bardziej smyrało. Po wielce nieudanych próbach szepnęłam Kierownikowi "ZATRZYMAJ SIĘ COŚ MNIE ŻRE!". Na przymusowym postoju w trymiga zrzuciłam kurtkę a tam...  szerszeń! Nosz kurde SZERSZEŃ w moim lewym rękawku!  Już mocno sfatygowany moimi próbami wywalenia go. Na szczęście się nie bronił, bo pewnie skończyłoby się popisowym szlifem. Na szczęście wszystko skończyło się pozytywnie dla nas mniej pozytywnie dla szerszenia.

Nauczka - rękawki mają przylegać do ciałka, a przynajmniej być zabezpieczone tak, żeby żaden latający stwór nie był powodem połamanych kości.

Jeśli boisz się latających owadów i masz stracha przed ich bliskim spotkaniem, a jeśli już do takiego dojdzie i panikujesz - nie wsiadaj na motocykl.
Jeśli poczujesz coś niepokojącego w rękawie, za kołnierzem, na twarzy poproś Kierownika, żeby się zatrzymał, ale na Boga nie krzycz, nie panikuj, nie szarp się. Postaraj się najspokojniej jak umiesz przekazać prośbę o natychmiastowym zatrzymaniu się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz