Kask...
Podstawowa rzecz do jazdy. Jak już pisałam wcześniej okres buntu mam za sobą i
potrafię już lepiej przewidywać co może się stać. Nie żebym zaraz jakąś szamanką
była, ale wiek robi swoje i umiejętność przewidywania "...co się stanie jeśli..." mam
już dobrze rozwiniętą. Decyzja o zakupie kasku nie była pochopna i podjęta na
prędce. Posiadając tak wspaniałe narzędzie jakim jest internet człowiek zatopił
się na kilka wieczorów oglądając i studiując dostępne na rynku ochrony na
czaszkę. Kaski są różne, różniste, kolorowe, błyszczące, matowe, maziaste,
szare, bure nijakie, szczękowe, otwarte, crossowe, integralne i tak można
wymieniać i wymieniać segregując je jak nam się tylko podoba :)
Nasz wybór padł
na kaski NOLAN N104 EVO,
oczywiście czarny. Wstępnie miał być matowy, ale nam odradzono i chyba dobrze. Ten
Nolan ma szeroki wizjer, dobrą wentylację, jest cichy i łatwy w obsłudze. Na
razie brakuje nam interkomu, ale niebawem się pojawi. Na razie rozmawiamy z
podniesionymi maskami i jakoś się dogadujemy. Ma 1,6kg ale nie czuje się
tej masy na głowie.
Jeśli uwielbiasz mieć zawsze i wszędzie
nienagannie wyprasowaną fryzurę wiedz, że motocykl nie jest dla Ciebie. Po 200km w
kasku nie wyglądasz jak na teledyskach trzepiąc głową na prawo i lewo układając
wciąż nienagannie uprasowaną fryzurę. Niestety NIEREALNE!
Wobec tego jeśli
masz długie włosy polecam je związać w kitę lub warkocza i schować pod kurtkę.
Zaoszczędzi Ci to długotrwałego szarpania kołtunów i większości wyrwania
włosów. Mimo 60-80km/h wiatr szarpie wystające kosmyki i robi z nimi co mu się
tylko podoba. Dlatego taż ważne jest mieć czesadło w kufrze lub swoim plecaczku.
Kask jest mocno
powiązany ze złośliwościami rzeczy martwych. Za każdym razem jak zamykam przyłbice
natychmiast zaczyna swędzieć prawa dziurka w nosie, lewe oko, cały nos,
nieujarzmiony włos podrażnia wszystkie komórki twarzy, zaplątana rzęsa itd. itp.
Nie wiem jak to się dzieje, ale się dzieje. Otwierasz kask, rozdrapujesz nos,
jest ok, zamykasz kask i..... zaś swędzi, drapie, gryzie, drażni...
Jest jeszcze
kwestia motyli, much, pszczół, os, komarów i innych latających paskudztw.
Krążyło kiedyś powiedzenie po czym poznać wesołego motocyklistę - poznasz go po
ilości komarów na zębach. Coś w tym jest :) Jadąc zawsze mam spuszczoną blendę,
żeby chronić oczy. Raz jeden oberwałam osą – kamikadze, która spotkała się z moją
brodą. Bolało... Nawet mały siniak się pojawił. Ryzyko niestety wpisane w
zabawę.
Jeśli w czasie jazdy zobaczysz krew przed
oczami, ale nic Cię nie boli, krajobraz dalej jednostajnie przesuwa się po
prawej i lewej nie panikuj od razu. To zapewne świeżo nażarty komar popełnił
samobójstwo na Twoim kasku. Takich samobójców będziesz miał w czasie drogi
więcej.
Ważne jest żeby po podróży wyczyścić cmentarzysko z kasku, wypolerować szybki i schować do następnej drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz