Rozważania o Plecaczku



Blog istnieje już prawie rok, a na pewno rok istnieje urodzenie się pomysłu o jego prowadzeniu. Na razie wszystko idzie sprawnie, mam o czym pisać i staram się przelać na monitory to co czuję, to co myślę, to co widzę.
Nie opieram się na żadnych publikacjach tylko opisuję o moich instynktach samozachowawczych podczas podróży. A dodatkowo chcę pokazać, zachęcić do tras, które pokonujemy i co zwiedzamy. Myślę, że najwyższa pora napisać o... Plecaczku :)
Plecaczkiem się stajesz w momencie, kiedy Twój, do tej pory spokojny w papciach przed TV, mężczyzna nabywa motocykl. I albo się staniesz Plecaczkiem, albo pozwolisz być Plecaczkiem komuś innemu, albo będzie on samotnym jeźdźcem. Jedno jest pewne - jak zasmakujesz plecaczkowania na pewno nie pozwolisz mu jeździć samotnie, a będziesz naciskać na częste podróże. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ale zanim zaczniesz podróżować na tylnej części kanapy coś Ci opowiem. Kiedy już zajmiesz miejsce na swoim Kierownikiem stajesz się pasażerem. Jeśli łączy Cię głębokie "I Love You" z tym z przodu to bardzo dobrze, ale:
- nie przyklejaj się do niego jak plaster do rany,
- nie przywieraj jak masło do kanapki,
- nie owijaj się jak bluszcz na płocie,
- nie wciskaj jak kebab między zęby,
- nie napieraj jak woda na młyn,
- i nie pakuj biustu w plecy Kierownika,
przytulać, wtulać będziesz się później kiedy bezpiecznie dotrzecie do celu.
 

Foto: Marcia Malcharczyk
Usiądź spokojnie, popraw się, nie wierć się w czasie jazdy  jak panna pod koszarami bo szlif jak nic. Jak już się usadowiłaś /nogi nie mogą sobie dyndać, nie mogą leżeć na Kierowniku, nie podwijamy ich do siadu skrzyżnego co możemy uczynnić w konserwie, nie prostujemy, nie rozkładamy na boki/. Jeśli masz już to za sobą i grzecznie siedzisz, to teraz kładziesz ręce na kolanach /swoich/, proste dłonie wsuwasz Kierownikowi pod pachy - dłonie rozłożone. Pamiętaj, że jak chcesz się przytrzymać to nigdy, powtarzam NIGDY, nie wrzynaj się paznokciami, nie wbijaj palców pod pachy Kierownika, nie szarp, bo A - to boli, B - łaskota, a A i B to C, a C to szlif gwarantowany. A jak potrzeba przytrzymania nadciąga, to go tylko ściśnij dłońmi i nie tak żeby oddech stracił. 
Balansowanie ciałem. Tak tego też się musisz nauczyć. Samo siedzenie nie wystarcza. Jazda na motocyklu to jak wspominałam w artykule Zaczynamy fizyka, a jej prawa Ciebie też dotyczą. Siadając na motocykl tworzysz masę z motocyklem i Kierownikiem, podlegasz siłom fizyki choćbyś nie wiem jak nie chciała, opierała się, unikała jak jej lekcji w szkole. Warto poczytać o sile odśrodkowej, środku i sile ciężkości, oporze, grawitacji, hamowaniu, przyspieszeniu, a wszystko w kontekście "co się dzieje z moim ciałem" i nie mam tu na myśli dojrzewania. 
Hamowanie i przyspieszanie. Nie jeździmy na ścigaczu więc o nich się nie wypowiadam, ale założę, że mają podobne dylematy. Przy przyspieszeniu Twoje ciało leci do tyłu pchane pędem powietrza, stajesz się lekka. Wtedy trzeba się troszkę pochylić, ścisnąć kolanami i dłońmi Kierownika wtedy nie spadniesz, nie porwie Cię, nie wygniesz się boleśnie do tyłu. Ale w przypadku hamowania musisz mieć świadomość lotu w przód /zwłaszcza przy ostrym/ i zwiększenia własnej masy i to o duuuużo. Wtedy udka ściskamy, nogi wciskamy w podesty zapierając się i jednocześnie przenosząc ciężar ciała na stopy. Bezwładność Twoja podczas hamowania może spowodować napór na Kierownika, który zaskoczony nagłym hamowaniem, Twoim naporem, stukaniem kask-o-kask nie opanuje maszyny czyli.... tak szlif.
Foto: Marcia Malcharczyk
Obserwuj, ale nie tylko i wyłącznie przydrożne sklepy z butami, które najchętniej zwiedziłabyś i to natychmiast, ale też drogę. Będziesz widzieć co się dzieje przed Wami i będziesz mogła zawczasu zareagować, odpowiednio ścisnąć to i owo nie stresując siebie i Kierownika. Ale nie krzycz, że przed Wami TIR hamuje i wali po oczach czerwonymi stopami. Kierownik też ma oczy i to jakieś pól metra przed Twoimi i na pewno o pół metra wcześniej zobaczy czerwone stopy u TIRa i nie ma zamiaru Cię i się w niego wkomponować. Ściśnij udami, zaprzyj się stopami i czekaj.
Jeśli masz stałego Kierownika /dobre dla zdrowia/ dobrze jest, jeśli nie macie intercomu, ustalić sobie sygnały: start, stop, kocham Cię, patrz na lewo, robal mnie udziabał, fajna kiecka na prawej, chce mi się siusiu, zwolnij, zwolnij natychmiast, i inne według własnego uznania i fantazji.
Ciekawym tematem jest początek układu pokarmowego - usta /wargi/, język, zęby. Nie polecam jazdy z zaciśniętymi zębami, albo nie daj Boże z językiem albo wargami między szczękami. Na byle wyboju, których nasze drogi są pełne, których ani Ty ani Kierownik w porę nie zobaczy. Możesz poczuć wtedy przeokropny ból, który rozsadza Ci czaszkę, a w Twoim kasku rozlega się "o rzesz krzywa!!!" tyle, że po łacinie. Moja zasada po przejściach stomatologicznych - miej zamknięte usta, ale zęby lekko rozchylone.
Poprawianie tyłeczka. Bardzo ciekawy i trudny problem. Najlepiej byłoby gdybyś się usadowiła wygodnie na starcie i tak przesiedziała do samego końca, ale to niestety niemożliwe. Po kilku kilometrach zaczyna boleć kręgosłup, tyłek, nogi i w ogóle wszystko - patrz Rozważania o tyłeczku. Poprawić się trzeba i trzeba się tego nauczyć. Poprawianie jest sztuką :) Jak przeorganizować własne ciało tak, żeby nie zachwiać równowagi i jeszcze żeby było wygodnie. Do tego masz prostą drogę /nie poprawiaj się w zakrętach/, zatrzymanie na światłach, uskoki, progi i dziury w drodze.... tak, dokładnie tak uskoki, progi i dziury. Zapytasz jak to możliwe. Bardzo proste, ale musisz wcześniej te dziury, uskoki, progi zauważyć /patrz wyżej - obserwuj co przed wami/. Potem już tylko wyczuć TEN moment, kiedy motocykl podrzuca tylne koło i podskoczyć sobie unosząc biodra w górę, a opadając wygodniej się usadowić. Nie przesadzaj z podskokiem, żeby nie przeskoczyć kierownika ;) A jak nie zobaczysz wcześniej progu, dziury, uskoku to go NA PEWNO poczujesz :)
Podsumowując nie jesteś tam tylko po to, żeby ładnie wyglądać, ale żeby pomóc bezpiecznie i bez wyszlifowanych historii dotrzeć na miejsce.

Pamiętaj o jednym - to wszystko co powyżej to moje przeżycie, przeczucia, doświadczenia i pomysły jak temu zaradzić. Nie studiowałam żadnych książek, filmów, porad. Bo choćbyś przeczytała wszystkie możliwe artykuły, obejrzała wszystkie możliwe filmy z serii "Wujek dobra rada" to życie i tak zafunduje Ci swój własny scenariusz. W myśl filmowych słów "oni hymn znają, ale nie umieją" pamiętaj, że sama teoria nie wystarczy.

Jeśli to wszystko Cię przeraża i wiesz, że nie opanujesz większości z tych rzeczy nie wsiadaj na motocykl, bo nie jest dla Ciebie. 


I jeszcze najważniejsze - każdy Plecaczek może mieć własny plecaczek :) Ja dostałam w prezencie najfantastyczniejszy plecaczek dla motocyklistki. Jest cudowny, pakowny, wygodny i trendy, a do tego od naszego Tarbora. Anka dzięki za pomysł, jest po prostu REWELACJA! Jeździ ze mną wszędzie, robi się modny i zmienia chustki, a bez niego czuję się po prostu naga. Robi wrażenie, a ja ubarwiam go sobie zdobycznymi znaczkami :) W Bieszczadach dorobił się własnego wiewióra, ale o tym niebawem. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz