Rozważania o tyłeczkach

Tyłek, tyłeczek, siedzenie, kuper, zadek, pupa, dupeczka, dupinka, pośladki, cztery litery, ta część gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, dupsko, tam gdzie słońce nie dochodzi, siedzisko i inne do woli. Generalnie wiadomo o co chodzi. Natura zadbała o to, żeby w przyrodzie występowała niezliczona ilość wszelkiego rodzaju, gabarytu, mięsistości tyłeczków. Można podzielić tyłeczki na dwie zasadnicze odnogi - damskie i męskie. Można też użyć innych podziałów, ale po co. W naszym przypadku rozważę podział na tyłeczek Kierownika, tyłeczek Plecaczka i jakie przyjemności i problemy z tym się wiążą /z naciskiem na problemy i ich rozwiązanie/.
Kiedy zaczynamy podróż jest tak sielsko i wygodnie, przyjemnie i w ogóle moglibyśmy jechać na przysłowiowy koniec świata. Fajnie dupka usadowiona, zrelaksowana i tak przez jakieś 100km. Po tym magicznym 101 kilometrze zaczyna przypominać o sobie. Na początku lekkim odrętwieniem.  Z reguły poruszanie pomaga. Niestety na moment. Po następnych kilku kilometrach zaczynam czuć ogniste promieniowanie aż po kark, a odrętwienie się potęguje. należy zaznaczyć, że nie należę do patyków, a raczej mam kobiece krągłości co przy siedzeniu na miniaturowej kanapie raczej nie pomaga. Lekko unosimy prawą część dla odpoczynku, potem lewą, to znów prawą, to do tyłu, to w przód i znów w lewo /legenda głosi, że niektórzy podkładają sobie podusie pod pupcie na dłuższe trasy/. Wtedy wyczuwam lekkie zaniepokojenie Kierownika bo mu zaburzam równowagę i płynność jazdy. Jak już czuje, że wiercę się za bardzo to robimy przystanek na rozprostowanie kości.
Cwaniak, bo ma fajną szeroką kanapę, mięciutkie opieradełko /mnie/ i zupełnie nie rozumie co jest nie tak. Zdawałoby się, że rozprostowanie kości jest dobrym pomysłem dla Plecaczka. Tak, na jakiś czas tak. Co prawda najpierw trzeba zejść, wyprostować się, połazić. Po kawie i ciasteczku znów następuje ten moment wsiadania. I chociaż dupcia nieco odpoczęła, a przynajmniej tak nam się wydaje, po kilku kilometrach znów daje o sobie znać, no zupełnie jakby myślała, że o niej zapomniałam na postoju. Nie, nie da się o niej zapomnieć. Co zatem jest przyczyną "dupiatych boleści". Pierwsze skojarzenie - siodło. No i pewnie trafne, ale.... zanim dojdziemy do siodła taka mała dywagacja na temat podnóżków. 
Kiedy nabyliśmy Gwiazdeczkę była zaopatrzona w podnóżki dla Plecaczka. Od Plecaczka sprzedawcy dostałam instrukcję, że czeka mnie częsta wymiana obuwia, ponieważ się przypala od wydechów. Tak się staje, kiedy trzymam stopy oparte o podnóżek równolegle do wydechów. Wtedy dymi się obcasik/podeszwa. Nie dość, że na wydechach zostaje ślad to jeszcze buty się niszczą. No tak być nie może! Spróbowałam jazdy z ustawieniem stóp prostopadle do wydechów. Buty się nie tlą :) ale jest cholernie niewygodnie. Jakaś taka żabia pozycja. Chcę podesty! I podesty się pojawiły. Nóżki sobie spokojnie stoją na podeścikach, nie są napięte, nie są zestresowane, buty całe :) I co się okazało - zmiana podnóżków na podesty odciążyła tyłeczek. Zapytacie jak to możliwe. Możliwe. Nogi są luźniejsze, mniej spięte mięśnie, zniknęło nienaturalne wygięcie od pachwin po kostki i nie boli po 100km. Boli po 150. Co jest więc nie tak. Siodło.... Już dawno dawno temu, kiedy to przemierzano świat na koniu najważniejszym dla jeźdźca, ale i dla konia, było siodło. Zaczęły się więc poszukiwania rozwiązania. Znalazłam nawet śmieszne coś -  poduszka dla pasażera Butty Buddy, ale wyobraziłam sobie śmiech jak to wyciągam z torebeczki i montuje. Szukamy dalej. Na jednym z bazarów znaleźliśmy Yamahę z szerokim siedzeniem dla pasażera. Tak! Można dokupić. Cena zabiła... Ale jako, że pod szczęśliwą Gwiazdką jesteśmy urodzeni znów Wszechmogący Internet podpowiedział nam Nosferka.
Na warsztacie u Nosferka

Nosferek /galeria/ jak sam o sobie pisze "Zajmujemy się w pełnym  zakresie tapicerstwem motocyklowym i samochodowym :) Doprowadzamy wszelkiego rodzaju siedzenia i fotele do stanu wywołującego orgazm wzrokowy :)". To dzięki niemu moje siedzenie jest teraz o 4cm szersze niż było :) Wykonanie, dopieszczenie, skóra, kontakt i wysyłka po prostu cud-miód. Siedzenia wysłaliśmy przetarte, stare, niewygodne - wróciły nowe, lepsze, wygodne. A jak bardzo wygodne opowiem Wam po pierwsze trasie w sezonie 2016. 


Na razie Gwiazdeczka garażuje, ale ma już nowe siodło na grzebiecie. Siodło zachęca do jazdy. Jeszcze tylko kilka drobiazgów. Powiem Wam w tajemnicy, że nie mogę się doczekać ;)

 


Jeżeli w czasie jazdy masz ochotę się wyciągnąć, nóżki wywalić na deskę rozdzielczą, albo zwinąć je pod pośladki motocykl nie jest dla Ciebie. 

Siodła wszelakie:

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz