KrumLOVe - bruk, kamieniczki i czerwone dachy

Wracamy jeszcze do majówki w Czechach :)
Kiedy zostawiliśmy za sobą Mikulov, Lednice, Valtice i całe Morawy winem płynące i wzdłuż granicy z Austrią i szlakiem UNESCOwych miasteczek pojechaliśmy w stronę Czech Południowych do mojego wymarzonego Krumlova /trasa dostępna tutaj/. Gdzieś w głowie utkwiło mi piękno tego miejsca zauważone na jakimś zdjęciu. Chciałam osobiście sprawdzić czy warto kolejne Czeskie LOVE zobaczyć czy będę rozczarowana.

Oczywiście droga do Czeskiego Krumlova wiła się niczym wstążeczka rozpuszczona wśród pół i łąk. Droga przyozdobiona była pachnącymi bzami, które ku uciesze oczu i nosa kwitły jak oszalałe. Wszędzie bez, bez, bez... Biały, fioletowy, lila. Po prostu jak chwasty wszędzie bez :) Nie żeby mi przeszkadzał, broń Boże, bo bez uwielbiam i radość moja była nieskończona. Jak tylko pomyślałam o tym wszechobecnym bzie jak za sprawą czarodziejskiej różdżki zniknął... Czy to może moje zdolności paranormalne? Hmm... Za to zamiast bzu wzdłuż dróg pojawiły się ledwo kwitnące jabłonie, grusze i wiśnie. Toż to też bajka wiosenna. W momencie zapomniałam o bzie i zachwycałam się owocówkami :) Piękna ta wiosna :)

Do Krumlova zajechaliśmy późnym popołudniem /po drodze zwiedzaliśmy jeszcze inne Czeskie UNESCOwe miejsca, ale niestety nie wszystkie zaplanowane/. Dojeżdżając nic nie wróżyło na spełnienie moich marzeń o uroczych miasteczku. Ot normalne miasto z blokowiskami, marketami. Gdzie moje perełki architektoniczne?!  Nawigacja prowadzi dalej i jak za sprawą abrakadabra-czarymary i przekroczeniem bramy jestem w innym świecie, gdzie króluje bruk, kamieniczki, uliczki i czerwone dachy. Szybkie kwaterowanie z widokiem na zamkową wieżę, gwiazda dostała garaż, a ja z wrażenia upuściłam kask i ciut go obiłam co spowodowało wilgoć oczu - chwilową oczywiście, bo miasteczko wołało "chodź... chodź...".
 
Noc..



Krumlov nie rozczarowało mnie, a wręcz rozkochało w sobie - Czeskie LOVE :) Nocą ciche i spokojne. Słuchać tylko stukot moich butów na królewskim bruku. Przemykają jakieś cienie, światła dając swój popisowy numer. Ryneczek lekko tętni życiem, ale nie jest to to co w Krakowie. Żadnej przepychanki, głośnej muzyki, krzyków. Tylko ten mój stukot butów. "Ta noc do innych niej niepodobna...".

Dochodząc do rzeki oczom mym ukazał się Zamek. Przy tym zamku inne to zaledwie kamieniczki. Jego monumentalności dodaje fakt, że stoi na ogromnej skale. Za dnia tego tak nie widać, owszem piękny, duży zamek. Ale ta noc... Noc robi z niego giganta.


Dzień
Ponieważ Krumlov zrobił na nas w nocy niesamowite wrażenie postanowiliśmy troszkę przeorganizować plany i zostać tutaj dłużej. Nie darowałabym sobie niewejścia na zamek, który śnił mi się po nocy, a rano zamkowe dzwony wybudziły mnie z letargu. I oczywiście trzeba przelecieć ile się da tych uroczych uliczek, zachłysnąć się świeżością Wełtawy, wychylić poranną kawę i odwiedzić wystawę Jana Saudka. Wszystko udało się wykonać za wyjątkiem... porannej kawy.

Jak już wspominałam Czechy są wyjątkowe. Knajpki wieczorem zamykane o 19.00 lub 21.00, a rano jeszcze o 10.00 czy 11.00 nic nie jest otwarte. Z kawy na rynku nici. Za to więcej czasu na szwendanie się po uliczkach i... zamku.

Jeszcze ciche miasteczko zaczynało tętnić życiem. Głownie turyście zalewali uliczki i zamkowe dziedzińce, których jest aż 4! Turyści to głównie Azjaci. Chyba w Krumlovie jest ich więcej niż w samej Azji. Oj trzeba było uważać żeby się nie nadziać na selfiesticka wszędzie wystawianego. Azjaci są znani z robienia masy zdjęć i na prawdę wszędzie było słychać cyk, cyk, cyk i te kije zakończone komórkami.




Mimo szczerych chęci nie daliśmy rady zobaczyć wszystkiego, zaliczyć wszystkich uliczek, zobaczyć całego zamku, wypić kawy. Ale na pewno tam wrócimy, bo warto. Dla Krumlova odpuściliśmy Pragę. Pewnie ją jeszcze zobaczymy :)

Ps. Serdeczne pozdrowienia dla rodziny z Katowic, z którą fantastycznie upłynął mi czas na ławce na dziedzińcu zamkowym :)

2 komentarze:

  1. Piękne sa Czechy! Ja byłam kilka razy, ale tylko kawałek poza granicą Polski, ale i tak mnie zauroczyły w i tym roku przy okazji pobytu w Szklarskiej znowu się tam wybierzemy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O muszę odwiedzić w przyszłym roku :) bo wygląda bardzo zachęcająco :D
    Pytanie - jaką miejscówkę na nocleg tam polecacie?

    OdpowiedzUsuń