Rozważania o ciuchach

Człowiek rodzi się nagi, ale jako taki raczej przez życie nie idzie. Już w szpitalu troskliwa pielęgniarka opatula go ciasno w kokonik potocznie nazywany becikiem. Potem rośniemy i mamusie wydają fortunę na ciuszki dla maluszka żeby bobasek ślicznie wyglądał, wzbudzał zachwyt społeczeństwa i zbierał "lajki". I co z tego, że większość założy raz jeśli w ogóle. No ale mamusi się nie odmawia i trzeba ścierpieć różowe rajstopki, sukienusie bo to śliczny blondasek z warkoczykami, białe buciki i jakieś kolorowe gumeczki na tych mysich ogonkach.
Chłopcom zawsze było łatwiej! Nie dość, że mogli bezkarnie brykać w spodniach niezależnie od okoliczności /w różowe sukienusie nikt ich raczej nie wciskał/ to jeszcze mogli skakać po płotach i sikać na stojąco. Ale przyszedł ten moment, że człowiek wyswobodzony pełnoletnością z opiekuńczych ramion mamusi mógł sam zdecydować /często wbrew woli rodzicielki/ w co wciśnie swoje jestestwo. W szafie mojej przoduje czerń, a róż toleruje tylko na tulipanach /przepraszam mam jedną sukienkę w kolorze fuksji/. I niby łatwo mi się było zaopatrzyć w ciuchy, aż do momentu konieczności zakupu odzieży motocyklowej... I tu zaczyna się cała historia. 


Jazda na motocyklu zobowiązuje do zachowania pewnych standardów bezpieczeństwa, ale też i estetyki. Oczywiście zdarzają się eksponaty jeżdżące w klapkach podobnych do tych co widziałam w drodze na Szpiglasową Przełęcz i w krótkich spodenkach. Skutki "szlifu" w klapkach i krótkich spodenkach są łudząco podobne do obrażeń "wysokogórskich turystów" odzianych w krótkie galoty i klapki lecących w dół po skałach. Na szczęście mamy oprócz benzyny w żyłach - olej w mózgu i spędziliśmy trochę czasu na czytaniu, szukaniu, macaniu, dopytywaniu o motocyklowe stroje. Jest mnóstwo towaru na rynku, lepszej, gorszej jakości. Różnorodność form, materiałów powoduje mętlik w głowie. Opinie wszelakie na różnych forach - te kochamy, te nienawidzimy. Producenci rodzimi i rodem z Azji.
Naprawdę wiele firm/producentów/sklepów przeszło przez nasz monitor i palce żeby w końcu wybrać to co nam się podoba, pasuje do klimatu naszego motocykla, jest w dobrym guście i niekrzykliwe i co najważniejsze pasuje do naszych figur, bo niestety tutaj pojawiał się największy problem. Ciężko znaleźć od ręki kurtkę na 75H z przodu i żeby rękawy i cała reszta ładnie leżała. Większość znalezionych rzeczy szyta jest według szablonów ustalonych przez jakiegoś gościa w pastelowych rurkach, który to uważa, że wszystkich da się zaszeregować w ramy standardów. Ja mam więcej z przodu, a Kierownik więcej z tyłu. Zatem żadne ciuchy nie leżały jak trzeba. Jak zakładałam kurtkę dobrą na pas, barki i rękawy to niestety mogłam pomarzyć o dopięciu się, a jak już się udało to lepiej było nie oddychać, a jak się dało zapiąć i oddychać to rękawki wlekły się po ziemi. I nagle pojawiła się informacja "Główne atuty firmy TARBOR to indywidualne podejście do klienta, możliwość szycia na miarę...".
Co nam szkodzi - zajrzyjmy. Polskich producentów należy popierać. I to było TO. To czego szukaliśmy. Prostota, styl, nutka dekadencji, niekrzykliwe w dobrym guście i indywidualne. I na nasze szczęście będą na Oldtimerbazar, będzie można spokojnie przedstawić swoją wizję, pozwolić zdjąć miary, będzie można pomacać i wrzucić swoje oczekiwania. Odliczanie do bazaru. 3...2...1... idziemy.
Zanim dotarliśmy do stoiska Tarbora przemacaliśmy wiele innych skór i tekstyliów. Ba nawet zakupiliśmy spodnie jeansowe z kevlarem i kurtki tekstylne. Przecież zanim przyjdą skórki to trzeba w czymś jeździć.

Dlaczego Tarbor. Jak już napisałam to jest to czego szukaliśmy. Skóra, kolor, pomysł, wysłuchanie i podejście do klienta, fachowość i terminowość, a wisienką na torcie jest przefantastyczna obsługa, z którą załatwić można praktycznie wszystko /myślę, że gdybyśmy zażyczyli sobie pizzę też by się znalazła/. 

Teraz już bez wstydu odziani w kurtki skórzane, spodnie skóra/jeans, kamizelki skórzane, T-shirty i oczywiście odpowiednie buty /Kierownik podbite blachą, a ja z racji iście reprezentacyjnych na obcasie, z frędzelkami/. I co z tego, że jestem Plecaczkiem, że siedzę z tyłu, że rzadziej jeżdżę /no tego znieść nie mogę najbardziej/ jestem odziana bezpiecznie. Pokażemy się w nowym sezonie ;)


Nie ma znaczenia ile czasu spędzasz na motocyklu - najważniejsze jest bezpieczeństwo. Nie pozwól, żeby Twój Kierownik wcisnął Ci kit, że starczy Ci kurteczka z byle skaju /bo ładnie i ładnie wygląda/, spodnie z dermy i nie daj Boże balerinki /bo lubisz/, a kasku nie potrzebujesz bo Ci się fryzura zburzy. Jeśli chce z Tobą jeździć żądaj górnej półki zabezpieczeń. Jeśli nie chce - olej go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz