Luty... Zima na całego trzyma, a dziś rano znów sobie zażartowała i uraczyła nas 5 cm świeżutkiego, lepkiego, białego... śniegu. Nawet moje dziecko ma już dość zimy, ciężkiego ubierania się, braku brykania z piłką, a co dopiero my wolni, dzicy motocykliści. Siedzę i patrzę za okno, zerkam na termometr czy może cuś drgnęło w górę, ale nie.... Zima zadomowiła się na dobre chichrając się w kącie, a właściwie to już ma ubaw po pachy patrząc jak oglądamy po raz setny wspomnienia z tras 2016, a nawet wracając do tras 2015! No ileż można!
W ferworze nudy międzysezonowej, w oczekiwaniu na wiosnę, przy przeglądaniu folderów z naszych eskapad postanowiłam porozważać kulinarnie. Ile się przy znalazło przyjemności przy przeglądaniu, ile wspomnień, ile chęci powrotu w miejsca żołądkowych przygód. W sumie wzięło się to z tego, że mnie zapytano czy w czasie jazdy jemy. No głupszego pytania nie można było chyba zadać, chociaż... nie będę rozważać jakie i o co jeszcze mogą był głupie pytania ;) Z drugiej zaś strony faktycznie, kiedy wsiadamy na Gwiazdę i mkniemy kołysząc się nostalgicznie jakoś nie chce nam się zatrzymywać, to dla nas strata czasu. Pamiętacie jak to było w skansenie w Sanoku? Niezapoznanym polecamy artykuł Od Sanoka po Cisną.
Wracając do talerzy i przewodu pokarmowego. Tak jemy, tak lubimy jeść, ale oszczędzamy się w trasie, smakujemy potrawy z porcelany i papierowych talerzyków, pijemy w kryształach jak i plastikowych kubkach, raczymy się w pałacach, restauracjach, przydrożnych barach, u przyjaciół i na stacjach benzynowych. Zdarza się, że wyciągamy kanapki z plecaka i polewamy herbatę z termosu. Nie jesteśmy wybredni. Smaki z trasy zawsze na długo zostają w pamięci. A że je się przede wszystkim oczami to życzymy smacznego ;)
|
Cudowna szarlotka z lodami u Klaudii i Michała |
|
Comber z dzika i udziec z sarny w Krynicy |
|
Krem z pomidorów z fetą przy rynku w Wadowicach |
|
Wino w Szczyrku |
|
Krem z pomidorów w Stonehenge w Sosnowcu |
|
Cudowna pizza na cieście orkiszowym w Chatce przy Stacji w Przysłupie |
|
Stek w warzywach w Bohemie w Nowym Sączu |
|
I wino do tego :) |
|
Planowanie przy grillu |
|
Herbatka na dzień dobry |
|
Pierogi z mięsem, Przełęcz Salmopol :) |
|
Kawa i ciasteczko na stacji :) |
|
Żurek w chlebie Przełęcz Salmopol |
|
Babka cytrynowa u Asi i Marka |
|
Kawa w Karczmie Muzeum Młynarstwa w Ustrzykach Dolnych
|
|
Pierogi z mięsem gdzieś przed Nowym Sączem |
|
Pomidorowa w Skansenie w Sanoku |
|
Chleb w Wilkowyjach |
|
Stek z kurczaka z grilla z sałatką z młodych warzyw w Kluczborku |
|
Karczek z warzywami pieczonymi w Gaszynie u ks. Maćka
|
|
Poranne posilanie przed Pętlami Bieszczadzkimi |
|
Pierogi na wynos w Polańczyku |
|
Pstrąg w migdałach w Złotym Potoku |
|
Jurajskie w Olsztynie pod Zamkiem |
|
Pierogi ruskie w Schronisku PTTK Jagodna przy Autostradzie Sudeckiej |
|
Pomidorowa w Węgierskiej Górce |
|
Polędwica z sosem czosnkowym w Węgierskiej Górce |
|
Bieszczadzkie pomidory :) |
|
Coś gdzieś :) |
|
Wilkowyjska grochówka :) |
Oczywiście było tego znacznie więcej, ale nie zawsze zdążyliśmy cyknąć fotkę, a może nie było warto :)
Podsumowując najczęściej degustujemy pierogi, żurek i zupę pomidorową :)
Zrobiłam się głodna!
OdpowiedzUsuń:) Znaczy po części osiągnęłam cel :)
OdpowiedzUsuńNa podniebieniu Jagódko wciąż smak Twojego ciacha i nie tylko... :)