Brudni, źli motocykliści - czyli stereotypom mówimy NIE

Błękitne niebo, słoneczko, wiatr we włosach, łąki, lasy, drożyna kręta przez wsi spokojna wsi wesoła, ot sielanka.  I nagle... Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr, wrrrrrrrrrrrrrrr, wrrrrrrrrrrrrrrr!!!! Zbliża się zagłada, kury nosić przestają, krowy nie dają mleka, psy w budach pochowane, trzask okiennic, trzask drzwi, dzieci w kątach. Ogólnie nadciąga dzień zagłady - jadą motocykliści, źli, czarni, brudni i będą niczym posłańcy piekieł mordować, rabować... Jednym słowem - utarty STEREOTYP /przepraszam to dwa słowa/.  
Takie myśli przebiegły mi po kasku kiedy to w ostatnim wypadzie sezonu miałam tą kraksę w istebniańskim sklepie. Nie dało się nie zauważyć co poniektórych spojrzeń lustrujących mnie z góry na dół z dołu do góry. Baba w czarnych skórach, stukająca obcasami na pewno przyszła coś zwędzić, pewnie do tego jeszcze coś tam wdycha czy wciąga. No i na dowód tych spojrzeń przepełnionych strachem musiałam się wygrzmocić między bułkami a stoiskiem z mięsem i "ucieszny dać światu prospekt". No więc pewnie jeszcze napruta jak dziki osioł.
Zaczęłam się zastanawiać skąd ciągle biorą się te stereotypy? Jak mam czarne skóry na sobie, rękawiczki i kask to pewnie jestem złym człowiekiem, nieukiem bez matury, pijakiem, ćpunem, a na kolację wypijam kota  /niestety takie określenia często słyszałam bywając to tu to tam/. Jest tego mniej niż kiedyś, ale wciąż jest i wciąż podsycane. Dlaczego ludziom motocykliści kojarzą się ze złem, dlaczego czerń kojarzy się ze złem, dlaczego motocykl utożsamiany jest ze złem? Dlaczego i dlaczego. Niestety nasze czasy dały nam dużo wolności, ale też bardzo nas poszufladkowały. Czyżby to takie wyrównanie, bilans na zero, coś za coś? I czy warto z tym walczyć? Czy warto udowadniać, że się nie jest wielbłądem? A może po prostu trzeba żyć dla siebie, po swojemu i robić swoje?
Wśród motocyklistów, których znam są prawnicy, lekarze, biznesmeni, managerowie, prezesi, profesorowie, nauczyciele, księża, zwykli zjadacze chleba, doktorzy nauk wszelakich, generalnie cały przekrój społeczeństwa. Motocykliści to zwykli ludzie pracujący /hobby jest jednak kosztowne/, wychodzący za mąż/żeniący się, wychowujący dzieci, borykający się z zakupami świątecznymi, piorącymi, prasującymi, szykującymi rosół na niedziele, chorującymi itd...
Kiedy idę do pracy zakładam garnitur, włosy zaczesuję w nienaganną fryzurę urzędnika państwowego, kiedy wsiadam na motocykl zarzucam skórzane ciuszki, niechlujnie wciskam włosy pod kask, naciągam rękawiczki i wysokie czarne oficerki /wolę szpilki/ i jadę. Czy to znaczy, że stałam się złym i będę mordować niewinne kurczaki? Nasze społeczeństwo wciąż ocenia po "szatach". A przecież niezależnie od szat ludzie chcą się rozluźnić, zrelaksować, zabawić, a już najlepiej w grupie o podobnych zainteresowaniach. Wtedy jest o czym pogadać, a nie ja mu o krowie, a on mi o sowie.
Ten co słucha Nergala to pewnie satanista, ale już ten co chodzi do filharmonii i wsłuchuje się dajmy na to w Bacha, ubiera w odprasowany garniturek to uczciwy, porządny i pracowity obywatel, a dla odmiany ten podartych jeansach to pewnie śmieciarz i złomiarz, a ten w kitlu to łapownik, a ten w szkole to pedofil, a polityk to złodziej itd. itp... Można mnożyć i mnożyć te stereotypy... A może to ze mną coś nie tak, że widzę tylko takie zachowania. No ale skoro je widzę to znaczy, że są.

Zastanawiałam się skąd to się bierze, skąd te przycinki,
złośliwości, igiełki. I nagle mnie olśniło! W statystykach zdecydowanie więcej jeździ samochodów niż motocykli i do tego jeszcze motocykle na zimę jak misie udają się na zasłużony sen /nie wszystkie i nie zawsze bo pogoda może sprzyjać nawet do Nowego Roku/. Więc kierowców puszek jest więcej niż motocyklistów. A jak mówiłam motocykl to wolność i nie tylko dlatego, że nie jest obudowany i wiatr huczy w uszach. Wolność! A tego zdecydowanie brakuje „sardynkom w puszkach”. I to właśnie ta zazdrość, frustracja powoduje niechęć do inności, do odmieńców. Najlepiej im dogryzać za szybkami, złorzeczyć, nakręcać koło nienawiści. Przykre, że człowiek jest zazdrosny o to czego nie ma bo mieć nie chce. Zbyt łatwo przychodzą słowa "jak ja (tego/ich) nienawidzę"...
Po co? W imię czego?
Ludzie zacznijmy żyć swoim życiem! Żyjmy dla siebie nie dla innych! A jeśli już tak bardzo niektórym potrzeba zaglądania pod kieckę innych niech spojrzą szerzej na to kim są, skąd pochodzą, co robią ci brudni, źli motocykliści. Mamy ludzką twarz :)

Jeśli zobaczysz motocyklistę nie uciekaj, nie żegnaj się znakiem krzyża, nie zajeżdżaj drogi, nie krzycz, pomyśl, że to mógłbyś być Ty ;)
Źródło: demotywatory.pl

1 komentarz: