Termofor pęka, arbuz eksploduje, a my się śmiejemy /The Hot Water Bottle Bursts, the Watermelon Explodes, and We're All Laughing/
Wersja Polska /English version below/
Jesteśmy już 3 miesiąc w IMRG Black Wolves i już za nami tyle emocji, że odnoszę wrażenie, że do tego pory to żyłam sobie w kąciku jak myszka. Teraz życie przypomina Rollercoaster z najbardziej odjechanymi ludźmi, jakich znam. Wariactwem biją na głowę polską rodzinę na dzień przed świętami, gdzie jeszcze do zrobienia jest miliard rzeczy, a czas właśnie dobiega końca.
Tym razem nie było zmiłuj – jedziemy na lotnisko w środku niczego – czyli Polska Nowa Wieś i zlot Master Turck 2025.
Po całym tygodniu burz, deszczów, nawałnic, gromów z jasnego nieba nagle rozstąpienie chmur i ponad 30 stopni. Nie doceni tej temperatury ktoś, kto nie musi spędzić całego weekendu w skórzanych kamizelkach. No ale zamarzył mi się hotel z basen i sauną to miałam – pot i skwar.
Ale nie żałuję i nie narzekam, bo było mega!
Ciężarówek całe alejki w kolorach kredek z zestawu małego plastyka, połączone we wszelkie kombinacje. Od wzorów, malunków, kolorów kręciło się w głowie, a jeszcze nie włączyli świateł! Wtedy to dopiero robiło show.
Wtedy to dopiero robiło show.
Człowiek, który nie zna litości dla arbuzów, termoforów i puszek
Prawdziwy show zrobił Member naszego IMRG Mariusz Grochowski. No cóż... człowiek-legenda, siła natury i czułe serce w jednym.
Rozbił arbuza gołą ręką, jakby to była bułka z masłem albo z dżemem arbuzowym, potem nadmuchał termofor do stanu krytycznego BUM, próbował pobić Rekord Guinnessa w diabelskim trzymaniu młotków. Kiedyś widziałam jak, jakby nigdy nic, otworzył puszkę Red Bulla. Ktoś powie „wielkie mi halo, też potrafię”, ale Mario otworzył ją, pukając palcem w ścianę tej puszki. O siłowaniu na rękę nie warto wspominać, bo Mario jest wielokrotnym Mistrzem Świata w tej dziedzinie. Odważni byli się zmierzyć. Zgadnijcie z jakim efektem? Za to mogą się teraz chwalić, że ściskali Mistrza Świata i kto wie, może do dziś ręki nie myją.
Jeśli nie wierzycie, zapraszam na Maria profil.
Chłopisko wielkości Czomolungmy, ale serducho miękkie jak wnętrze tego arbuza. Można się go trochę bać… ale tylko jak się jest termoforem albo aluminiową puszką.
Noc jak z Hollywood – światło i dźwięk
Co tu się działo jak nastał wieczór! Gdy tylko słońce zaszło i nastała złota godzina, ciężarówki odpaliły więcej świateł niż galeria handlowa w grudniu. Wszystko i wszędzie migało, błyskało i świeciło tak, że nawet Sławosz Uznański-Wiśniewski widziałby nas z orbity. No szkoda, że już wrócił, na pewno miałby co oglądać.
Wszędzie muzyka. Było więcej basu niż na koncercie Rammsteina. I mogłoby się zdawać, że powstanie kakofonia dźwięków, ale mimo wszystko dało się rozpoznać dźwięki. O gustach muzycznych jednak nie będę wspominać, bo o gustach się nie dyskutuje. Wśród tych nutek gatunków wszelakich odezwał się ON – klakson do nieba. Tak potężny, że anioły do dziś mają problemy ze słuchem. Zatem poczekajcie z prośbami o 6 w totka, bo mogą niedosłyszeć, bądź źle zrozumieć cyferki. Największą frajdę miały z tego dzieciaki, które mogły usiąść za kierownicą takiego TIRa i potrząbić sobie ile fabryka dała. Wiadomo tatuś nie pozwala, a tutaj nie dość że wolo trąbić, to nawet trzeba.
A co w stajni IMGR Black Wolves? Nie tylko pokazaliśmy się z najlepszej strony, ale też jak zwykle udowodniliśmy, że jesteśmy nie tylko motocyklistami, ale też najlepszymi sąsiadami na każdej imprezie.
Bo najważniejsze nie są motocykle, tylko ludzie, którzy na nich jeżdżą.
Nasze stanowisko żyleta. Otwartość jak drzwi w sezonie letnim. Rozmowy długie, serdeczne i przerywane tylko śmiechem i klaksonami trucków. Odwiedziły nas inne ekipy IMRG z całej Polski – Chiefs Of The South, RED IRON, Dark HorsesWarsaw, First Indian Club Poland, Red Arrows – i wspólnie stworzyliśmy klimat, którego nie da się opisać, trzeba go przeżyć. To właśnie w tych chwilach przy kawie, śrubce, zdjęciu czy piwie czuje się, że ta społeczność to coś więcej niż tylko logotyp na plecach. To po prostu rodzina na dwóch kołach.
To były niezapomniane chwile pomiędzy grillem, śmiechem, i zapachem spalin. Totalna magia. Kto był, ten wie. A kto nie był… melduje się w przyszłym roku.
The Hot Water Bottle Bursts, the Watermelon Explodes, and We're All Laughing
We’ve only been part of IMRG Black Wolves for three months, and already I feel like I’ve lived more than in the past decade. Before this, I was just quietly minding my business like a little mouse in the corner. Now? Life feels like a full-speed rollercoaster – and I’m riding it with the wildest, most amazing bunch of people I’ve ever met.
They’ve got more chaos in them than a Polish family the day before Christmas when there’s still a billion things to do and no time left.
This time, there was no backing out – we were headed straight to the middle of nowhere, aka Polska Nowa Wieś, for Master Turck 2025. After a week of storms, rain, and thunderous skies, the clouds finally parted and gave us over 30°C of pure sun. You might not appreciate that unless you’ve had to spend the whole weekend in leather vests. I had dreamed of a hotel with a pool and sauna – and, well, I got the sauna part. More like sweat and sizzle. But hey – no regrets! It was absolutely worth it.
Trucks in Every Crayon Color and Then Some
The Man Who Fears No Watermelon, Hot Water Bottle, or Aluminum Can
The true spectacle? That was Mariusz Grochowski, our IMRG member. A true legend – part human, part force of nature, with a heart as soft as a marshmallow. He smashed a watermelon with his bare hand – like it was a piece of toast with watermelon jam. Then he blew up a hot water bottle until… well, BOOM. He attempted to break the Guinness World Record for holding heavy hammers next to his head – because why not? And once, I saw him open a can of Red Bull – not with a pull tab, but by tapping it with his finger on the wall of the can. You might think, “Big deal, I can do that.” Sure. Go try. Then get back to me with your ER report.
Arm wrestling? Don’t even bring it up. Mariusz is a multiple World Champion. A few brave souls challenged him – care to guess the outcome? Let’s just say they can now brag they shook hands with a World Champion… and might still not have washed that hand since.
Still don’t believe me? Check out Mariusz’s profile.
He’s a mountain of a man – Chomolungma-sized – but with a heart just as tender as the inside of that poor watermelon. You might be scared of him… but only if you’re a hot water bottle or an aluminum can.
A Night Like Hollywood – Lights, Sound, and Magic
When evening fell and golden hour hit, things got epic. Trucks lit up more than a shopping mall in December – flashing, glowing, and shining so brightly that even Sławosz Uznański-Wiśniewski could’ve seen us from orbit. Shame he’s back on Earth – he missed quite the view.
The music? More bass than a Rammstein concert. You’d think it would be total chaos – but somehow, it all worked. I won’t debate music taste, though – let’s not go there. And among those booming beats, IT roared – the horn to heaven. So loud, I swear the angels are still recovering their hearing. So maybe hold off on your lottery number prayers – they might mishear the digits. The biggest thrill? For the kids, of course – sitting behind the wheel of a big rig, honking like there’s no tomorrow. At home, dad says "no" – here, it’s not just allowed, it’s encouraged.
IMRG – More Than Motorcycles
And over at the IMRG Black Wolves base? We weren’t just putting on a show – we were proving once again that we’re not just riders. We’re the best neighbors at any event. Because in the end, it’s not about the bikes – it’s about the people who ride them.
Our booth? Top-notch. Our openness? Like a front door in summer. Our conversations? Long, warm, and only interrupted by laughter or the roar of truck horns.
We were joined by our amazing IMRG friends from all over Poland – Chiefs Of The South, RED IRON, Dark HorsesWarsaw, First Indian Club Poland, Red Arrows – and together, we created a vibe that words simply can’t capture. You have to feel it for yourself.
It’s in the little moments – a coffee, a bolt, a photo, or a beer – that you realize this community is so much more than just patches on a back. It’s a family on two wheels.
Until Next Time
It was a weekend full of unforgettable moments – between the grills, the laughter, the diesel fumes, and the mayhem. Pure magic.
If you were there – you know. If you weren’t – we’ll see you next year. Start your engines.
Komentarze
Prześlij komentarz