Rozważania babskie

Kiedy wracam do pracy podniecona jeszcze weekendowymi agrafkami, a adrenalina wylewa się uszami, zdaje relacje z trasy przy porannej kawie wymieniając się z babami przemyśleniami. Każda z nas ma innym sposób spędzania czasu, priorytety, hobby. Jak mój sposób weekendowy zmienił się z wędrówek, rowerów, kajaków na motocykl pojawiały się pytania co i jak to wygląda. Najwięcej pytań mam o pakowanie na wyjazdy i makeupy :) Ot takie tam babskie pytania. Ale chętnie im wyjaśniam jak to u mnie wygląda.

Pakowanie na weekend. Znajome na weekend zabierają walizki pełne ciuszków, butów, kremów, żeli, szamponów, oliwek, biżuterii itd. itp. Walizki w bagażnik i jazda na weekend. A ja...?

Ja mam dla dwóch osób do dyspozycji dwie sakwy, każda po 20 litrów  i rolkę. Przyznaję, że tylnej rolki jeszcze nie użyliśmy, jakoś się mieścimy w sakwy :) Pewnie jak pojedziemy na dłużej to ją przypniemy, ale na razie mieścimy się w bocznych. Polecam dokupić do sakw specjalne wkładki/worki, które pakujesz, a potem wciskach w bagi. W hotelu je po prostu wyjmujesz i idziesz do pokoju jak z elegancką torbą ;)
Pytania "jak ty to robisz?". Może to przez moje doświadczenie zebrane z dwóch zbiórek harcerskich, z których jedną opuściłam, wiem co zapakować w mały plecaczek i przeżyć :) O tym co mamy zabrać decyduje w dużej mierze to gdzie jedziemy i co tam będziemy robić - nie zawsze jest potrzebny strój kąpielowy. Dla mnie podstawa to bielizna. Potem dorzucam koszulki i ewentualnie spodnie. Taka sama porcja dla Kierownika. Ponieważ nigdy nie zdarzyło nam się wybierać motocyklem na bal więc wieczorowe kreacje ograniczamy do minimum /jeśli wiecie co mam na myśli/. Na naszych wypadach głównie jeździmy, jeździmy i jeździmy. Obiad na trasie, kolacja po trasie, ale nigdy nam nie przeszkadzało wyjść do restauracji w naszych skórach. Ba nawet czuję się wtedy lepiej. Można by rzec, że najwięcej problemów pojawia się przy pakowaniu kosmetyków. Nic bardziej mylnego! Przecież żyjemy w dobie miniaturyzacji. Na straganach drogeryjnych bez problemów dostanie się miniaturki wszystkiego - od mydła do szamponu przez kremy, pasty i oliwki. Tym sposobem mieścimy się we dwoje w małej kosmetyczce mając przy sobie nawet krem do rąk, stóp, jedwab do włosów, co niektórym może się wydawać zbędne. Ja jednak jestem kobietą i dobrze się czuję mając taki luksus przy sobie, ale o luksusach jeszcze kiedyś porozważamy. Oprócz ciuchów i kosmetyków w sakwach lądują jeszcze inne tablety, książki, mapy i wszystko się mieści :) Oczywiście jeszcze mnóstwo drobiazgów wypełnia mój cudowny plecaczek - portfele, aparaty, fenistil, klucze i takie tam małe intymności :)
Jak wspominałam w różnych postach z powodów zdrowotnych nie możemy nocować w namiocie więc wybieramy różne hotele, pensjonaty czy agroturystyki. Wybór trafia na różne różniste w zależności od nastroju, chęci, zasobności portfela. W hotelach z założenia jest/powinno być mydło i ręczniki, ale nie zapominamy dopchać ręcznika kompaktowego, który staję się ratunkiem w przypadku gdy jakiś hotel nie dba o swój autorytet. 
Wracając jeszcze do ciuchów - to nieprawda, że jadąc zalewam się potem. Owszem przy 38 stopniach w korku kapie z każdego włosa, ale jadąc 80 km/h czujesz się bosko kiedy owiewa cię przyjemny zefirek. W skórach podczas jazdy nie czuje się upału, a jak już jest upał to jedziemy w kamizelkach co nie zmienia faktu, że się nie pocimy.
 
Makeup. To dopiero temat rzeka. Jestem kobieta, nie da się tego ukryć, atrybuty widać od razu. Jednak sprawa makeupu takiego z górnej półki jest mi odległa i chyba niewiele mam do powiedzenia w temacie malowania twarzy. Owszem używam cieni do powiek, tuszów, czasem pomadek, jeszcze rzadziej fluidów. Natomiast mogę się wypowiedzieć w kwestii makijażu motocyklistki - mojego makijażu, bo może są inne motocyklistki/plecaczki, które mają odmienne zdanie. Jadąc motocyklem głowę masz wciśniętą w kask, który powinien przylegać do czoła i szczęki. Reszta twarzy "oddycha" wszystkim co przed tobą - spaliny, deszcz, słońce, kurz, robale. Często twarz wystająca jest albo opalona, albo przyczarniała - dowiesz się po kąpieli :)  Ktoś mógłby mi powiedzieć, że przecież ten fluid na twarzy ochroni przed tym wszystkim. Może i tak - nie próbowałam, ale na pewno zostanie na kasku w miejscach styku z twarzą - czyli czoło, policzki, szczęka. A wtedy ten kask wygląda ohydnie! Umorusany mazią kosmetyczną w kolorach jasny-ciemny brąz z mikroskopijnymi kawałkami twojego naskórka. Na prawdę nieestetyczny widok i jakoś tak odrzucający. Nie wyobrażam sobie, żeby mój kask był tak wyświechtany. Może macie inne zdanie na ten temat, chętnie posłucham :) Ale to nie jest też tak, że w ogóle nie podrasowuję swojej urody :) Ponieważ w dużej mierze spod kasku wyglądają oczy to właśnie na nich się skupiam. Tu kreska, tam kreska, tu cień, tusz i  można jechać i trzepotać rzęsami.
 
Pamiętaj - tak jak nie będziesz miała nigdy idealnej fryzury po zdjęciu kasku tak samo nie będziesz miała idealnego makeupu.
 
Tak więc takie tam gadu-gadu babskie przy kawie się roztacza. Może się rozumiemy, może nie, ale na pewno jestem dla nich skarbnica wiedzy tajemnej, bo na razie żadna z nich nie doświadcza kompresji bagażu czy rezygnacji z fluidów :)


2 komentarze:

  1. Doskonale Cie rozumiem :) nikt ze znajomych nie wierzył, że uda się nam spakować w 2 osoby na jedne motocykl na 2 tygodnie na Bałkanach. A udało się to całkiem nieźle :) niedługo podzielę się jak tego dokonaliśmy na blogu. Zapraszam Togdzieteraz.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wskakujemy na relację :) LwG i do szybkiego na trasie :)

      Usuń